wtorek, 14 października 2014

Wyzwanie!

Do posta z tym oto pudełeczkiem zabieram się już wieki całe... Nawet sobie roboczo zapisałam jego tytuł: "Wszystko jest kwestią przypadku" (czemu? o tym nieco później...). Czasem, jak widać, co się odwlecze, to kurzem porośnie i nada się do wyzwania, jakie na DECU Style zaproponowała nam Zuza.



Miejsce bieli - tak kojarzonej z pracami w stylu Vintage - zajęły tu zieleń ultramaryna i cyjan. Przecierek zaś - postarzanie brązem oraz złotem. Wnętrze przyzdobione jest typowym decoupagem serwetkowym. I to jedno było zamierzone, ze spodziewanym skutkiem. Reszta bowiem... Zacznijmy od początku.


Miałam raz sobie herbaciarkę "na trzy", którą zabejcowałam z zamiarem powtórzenia już wcześniej wykonanej pracy. Ale coś tam nie wyszło, coś nie leżało. Skrzyneczka poszła w odstawkę na długie miesiące. Któregoś dnia, chcąc przełamać tendencję "na brąz" wymyśliłam sobie błękit, brąz oraz złoto... Wyszło fajnie, tylko co dalej? Znów w odstawkę...
Potem był plan na odlewy z użyciem soli, ale wyszły zbyt topornie... Na szczęście w ręce wpadł mi stempel...

... oraz myśl, aby wypróbować relatywnie nowo zakupiony szablon. Miałam już wcześniej zdobytą w markecie budowlanym pastę strukturalną, z którą pierwszy raz mnie baaardzo rozczarował. Niemniej postanowiłam zaryzykować...
Efekt z lekka odbiegał od mojego o nim wyobrażenia. Uciapane, nierówne, podcieknięte. Próba wyczyszczenia przestrzeni pomiędzy wzorkiem - niekończąca się opowieść. 

Poddałam się i chwyciłam za papier ścierny, by to cholerstwo usunąć (a że ostatnim razem prawie się nie trzymało powierzchni...). Oczywiście, tym razem nie chciało puścić (!) Chaotyczna ścieranie przerwałam w chwili, gdy moim oczom ukazał się całkiem fajny efekt :] Taki nadgryziony zębem czasu relief. Zapaciałam go akrylami i licząc na cud (iż uda mi się zmyć wyłażący wciąż kurz z masy) pokryłam wszystko bursztynowym Werniksem 740 Maimeri (który dawno temu sprzedano mi jako step2 do zupełnie nie pasującego stepu1 spękań dwuskładnikowych). Wyschło, a ja byłam naprawdę zadowolona z tego, co widzę!

I tak niemal dobiegła historia pudełeczka po przejściach. Otrzymało ono jeszcze dwie dziurki, w których zamocowałam stare guziki oraz wstążkę do ich motania. Nie montowałam przekładem wewnątrz, gdyż w końcowej fazie znęcania się nad tą herbaciarką, postanowiłam, że będzie ona służyć do przechowywania soli i farb do patyn. 
I już. Trochę się rozpisałam, ale w końcu to nie fotoblog :] Pozdrawiam i życzę równie zaskakujących eksperymentów!