środa, 18 września 2013

Sowa na szczególne zamówienie...

Niedawno otrzymałam moje pierwsze zamówienie na konkretną rzecz o konkretnej tematyce. Miała to być skrzyneczka z motywem sowy... Sowa została wybrana, reszta pozostała w moich rękach :) Chyba jeszcze zostało uzgodnione, ku mej wielkiej radości, iż ciepły brąz na drewnie będzie tu jak najbardziej na miejscu :)


Obrazek - wydruk lekko wydarłam, a krawędzie przybrudziłam patyną w paście. Namoczyłam i przykleiłam. Po wstępnym zabezpieczeniu powierzchni lakierem podcieniowałam raz jeszcze co poniektóre krawędzie.



Obrazem wielokrotnie pokryłam lakierem. Używając pędzla o twardym włosiu, aby uzyskać fakturę z drobną kratką.


Skrzynka otrzymała dekoracyjną metalową gałkę. Było z nią nieco zabawy. Jest to bowiem klamka z przeznaczeniem iście użytkowym. Opcja taka nie miała szans bytu, gdyż przykręcona wprost do wieczka odstawała by od niego niemiłosiernie. Z pomocą przyszła wkrętarka i zestaw wierteł. I tak, krok po kroku wiertło po wiertle powiększałam otwór, prosząc Opatrzność, coby mi wieczko nie pękło. W końcu dziura była na tyle duża, iż można było wetknąć w nią trzpień gałki i bez obaw tak już ją pozostawić.


Wnętrze. Miało być coś na wieczku. Ale ostatecznie przylepiłam serwetkę na niemal wszystkie wewnętrzne powierzchnie. Muszę przyznać, że jestem z siebie niemal 100%-towo zadowolona, gdyż wyszło to fantastycznie. Nie mam na myśli doboru, bo to już kwestia gustu, ale technicznie - serwetkę kładło się bardzo sprawnie, bez zmarszczek.



Mam nadzieję, że obdarowanej skrzyneczka przypadła do gustu :)

rozdanie u Atoma i Antka - dwa koty rozdają...dwa vintage koty!

Koty, jak ten tu oto już zagościły na mojej stronie. Dziś jednak okazja jest szczególna, gdyż biorę udział w boju o naszyjnik z limitowanej kolekcji Rosiny Wachtmeiser, który to jest nagrodą w rozdawajce na blogu u Atoma i Antka. Trzymajcie mocno kciuki, bo moje dotychczasowe próby wygrania czegokolwiek w Candy wskazują jednoznacznie, iż szanse są marne :D



piątek, 13 września 2013

Serducha! Na różano - na romantycznie - na wisząco...

Dziś króciutkie rozwinięcie ostatniego zdjęcia z ostatniego posta. Takie oto zawieszki drewniane... Składające się z serc dwóch rozmiarów (6 cm i 10 cm) oraz drewnianych korali pomiędzy. Serducha ozdobione są motywami serwetkowymi, zalakierowane oraz wyperełkowane (przez Beatę). Koraliki zatapowałam farbą akrylową. W roli sznureczków fantastycznie sprawdziły się frędzle ze sznurkowych firanek, jakie dostałam od Siostry, a które to musiałam dociąć na wysokość pokoju :)


czwartek, 5 września 2013

Koty!

I to nie byle jakie koty. Bo samej Rosiny Wachtmeister. Prezentując to oto pudełko będę chciała udowodnić, że znam też inne barwy bejcy aniżeli dąb. Paleta kolorów występujących na pracach pani Rosiny zaowocowała skrzynką w podkreślających je czerni z zewnątrz oraz dopełniających czerwieniach, pomarańczach i żółciach wewnątrz. Na wieczko powędrowała serwetka "We want to be together". Dla rozbicia czerni tłem z kociego obrazu ozdobiłam też jego boki.


No i wnętrze. Tu wieczko otrzymało serwetkę "Red cheek". Dół zaś - niczym zachodzące jesienne słońce - mieni się ciepłą czerwienią, odcieniami pomarańczy i lekkimi płomykami zółtego.


A na koniec test pojemności i zapowiedź kolejnej małej prezentacji :)


poniedziałek, 2 września 2013

Kwieciście i anielsko

Ja to chyba jestem od tej bejcy dębowej uzależniona... Może za dużo jej się już nawdychałam, ale po prostu uwielbiam ten ciepły odcień brązu (choć muszę przyznać, że intryguje mnie ostatnio kupiony impregnat do drewna w kolorze "Venge"... ale kosmiczna jego cena sprawia, że z ciężkim sercem maluję nim deski tarasu, więc nawet mowy nie ma o podprowadzeniu paru mililitrów w celach niedorzecznych :) Wracając do tematu: oto dwie skrzyneczki z motywami z jednej takiej ślicznej serwetki (z czterema różnymi kwiatami...). Potraktowane zostały dość klasycznie - wtopione w białe tło obwiedzione ciepłym brązem, gdzieniegdzie na owy brąz zachodząc (płatkiem bądź listkiem).



I jeszcze nieco mniejsza skrzyneczka, która przeszła spoooro nim stała się oto taka.


Mocno przecierana, postarzana patyną oraz akrylami. Z przodu zaś przyozdobiona malutką kłódeczką, która stanowi jeden z wielu elementów z - hmmm, metalowego paska? - jaki udało mi się wypatrzeć i za grosze zakupić w second-handzie :)




niedziela, 1 września 2013

Tea time!

Z okazji lekko leniwej niedzieli, więcej obrazu niż słów... Tym razem będzie o herbaciarkach. O takiej jednej słodziutkiej i drugiej - nieco bardziej stonowanej. 
Vintage tea. Muszę przyznać, że bardzo mi przypadła ona do gustu i biję się sama ze sobą, bo z chęcią powrzucałabym do jej wnętrza herbatki, ale chciałabym też aby znalazła nowego właściciela. Jest to herbaciarka "z podziałką na trzy". Z zewnątrz - a jakże! - bejca dąb :) Wieczko zaś przyozdobione serwetką przylepioną na żelazko oraz metalową gałeczką. Miało nie być treści, ale muszę tu dodać, że z tymi gałeczkami jest nieco problemu... Są one bowiem z założenia tworzone z myślą, że człowiek weźmie je i przykręci do mebla (skandal!). Mają więc długie trzpienie i jeszcze dłuższe wkręty... Trzeba zatem nakombinować, poprzecinać śrubki albo poszukać części zamiennych, aby taka gałeczka nie wystawała w przód tak dalece, coby aż skrzynkę przeważała :D




A w środku? Duuuużo bieli oraz kilka akcentów z wieczka. Serwetką ozdobiłam przegródki. Wycięłam też jeden z napisów. 




Drugie pudełko to herbaciarka " z podziałką na cztery". Jest słodka niczym lukier pokrywający babeczkę z wieczka - zresztą pewnie wielu dobrze znaną. To taki eksperyment, mający na celu sprawdzenie czy poradzę sobie w starciu z krwiożerczym różem :O Chyba się udało, ale to w dużej mierze zasługa mojej siostry Beaty, która dzielnie pomagała mi w tym rękoczynie :)


Z wierzchu sporo białego akrylu oraz decoupage'u serwetkowego "na żelazko". 



Wnętrze zaś różowiutkie niczym nosek malutkiego bialutkiego kociaka... a dokładniej to jak zawartość tubki z farbą Marthy Stewart (nagrody z wyzwania wielkanocnego). Jeszcze tylko babeczka na środek i gotowe.


W tle rozbrzmiewa mi trójkowa audycja pana M. Kydryńskiego, zatem i Wam życzę udanej popołudniowej siesty!