Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pudełko. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pudełko. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 23 listopada 2014

Retroważki

To straszne, gdy wrogiem nie jest czas ot tak po prostu, którego brakuje na zrobienie, hmm... wszystiego, lecz niejako pewien rodzaj czasu, jaki mamy do dyspozycji. Obecnie dostępny jest niezmiernie irytujący - przed pracą: ciemno; po pracy: ciemno... I jak tu zrobić zdjęcie?! :)
Albo znów - wystarczy moment nieuwagi i mija ta krótka chwila zwana weekendem. Wiem, marudzę, ale właśnie nie zdążyłam przez to wszystko z terminem jednego z wyzwań :(
Dlatego swą uwagę w całości skupiam na tym oto wyzwaniu retro, organizowanym przez Retro Kraft Shop.


A do udziału zgłaszam to oto maleństwo:


Maleństwo pociągnięte dębową bejcą. Z motywem serwetkowym nie wieczku. Wykończone spękaczem dwuskładnikowym, złotą porporiną i zabezpieczone lakierem jachtowym. Nie do końca odpowiada mi ten efekt "na wysoki połysk", ale nie mam jeszcze pomysłu na to, czym innym by móc zabezpieczać porporinę...


Pedełeczko dostało jeszcze mały dekor oraz proporcjonalne do swej wielkości małe nóżki zrobione ze złotych koralików.



Wnętrze pomalowałam na biało. Wieczko dostało jeszcze lekki błękit na podkładzie ze spękacza jednoskładnikowego oraz motyw serwetkowy.


Z konkurencją Wyzwania szans nie mam, ale co tam :) Grunt, że udało mi się zmobilizować do posta. Bo niestety aura pogodowo-remontowa nie napawa energią do decou. Ale wierzę w to, że jest to już ostatnia taka kiepska jesień. I następnej będzie już i porządek, i ciepełko :)

środa, 18 września 2013

Sowa na szczególne zamówienie...

Niedawno otrzymałam moje pierwsze zamówienie na konkretną rzecz o konkretnej tematyce. Miała to być skrzyneczka z motywem sowy... Sowa została wybrana, reszta pozostała w moich rękach :) Chyba jeszcze zostało uzgodnione, ku mej wielkiej radości, iż ciepły brąz na drewnie będzie tu jak najbardziej na miejscu :)


Obrazek - wydruk lekko wydarłam, a krawędzie przybrudziłam patyną w paście. Namoczyłam i przykleiłam. Po wstępnym zabezpieczeniu powierzchni lakierem podcieniowałam raz jeszcze co poniektóre krawędzie.



Obrazem wielokrotnie pokryłam lakierem. Używając pędzla o twardym włosiu, aby uzyskać fakturę z drobną kratką.


Skrzynka otrzymała dekoracyjną metalową gałkę. Było z nią nieco zabawy. Jest to bowiem klamka z przeznaczeniem iście użytkowym. Opcja taka nie miała szans bytu, gdyż przykręcona wprost do wieczka odstawała by od niego niemiłosiernie. Z pomocą przyszła wkrętarka i zestaw wierteł. I tak, krok po kroku wiertło po wiertle powiększałam otwór, prosząc Opatrzność, coby mi wieczko nie pękło. W końcu dziura była na tyle duża, iż można było wetknąć w nią trzpień gałki i bez obaw tak już ją pozostawić.


Wnętrze. Miało być coś na wieczku. Ale ostatecznie przylepiłam serwetkę na niemal wszystkie wewnętrzne powierzchnie. Muszę przyznać, że jestem z siebie niemal 100%-towo zadowolona, gdyż wyszło to fantastycznie. Nie mam na myśli doboru, bo to już kwestia gustu, ale technicznie - serwetkę kładło się bardzo sprawnie, bez zmarszczek.



Mam nadzieję, że obdarowanej skrzyneczka przypadła do gustu :)

czwartek, 5 września 2013

Koty!

I to nie byle jakie koty. Bo samej Rosiny Wachtmeister. Prezentując to oto pudełko będę chciała udowodnić, że znam też inne barwy bejcy aniżeli dąb. Paleta kolorów występujących na pracach pani Rosiny zaowocowała skrzynką w podkreślających je czerni z zewnątrz oraz dopełniających czerwieniach, pomarańczach i żółciach wewnątrz. Na wieczko powędrowała serwetka "We want to be together". Dla rozbicia czerni tłem z kociego obrazu ozdobiłam też jego boki.


No i wnętrze. Tu wieczko otrzymało serwetkę "Red cheek". Dół zaś - niczym zachodzące jesienne słońce - mieni się ciepłą czerwienią, odcieniami pomarańczy i lekkimi płomykami zółtego.


A na koniec test pojemności i zapowiedź kolejnej małej prezentacji :)


poniedziałek, 2 września 2013

Kwieciście i anielsko

Ja to chyba jestem od tej bejcy dębowej uzależniona... Może za dużo jej się już nawdychałam, ale po prostu uwielbiam ten ciepły odcień brązu (choć muszę przyznać, że intryguje mnie ostatnio kupiony impregnat do drewna w kolorze "Venge"... ale kosmiczna jego cena sprawia, że z ciężkim sercem maluję nim deski tarasu, więc nawet mowy nie ma o podprowadzeniu paru mililitrów w celach niedorzecznych :) Wracając do tematu: oto dwie skrzyneczki z motywami z jednej takiej ślicznej serwetki (z czterema różnymi kwiatami...). Potraktowane zostały dość klasycznie - wtopione w białe tło obwiedzione ciepłym brązem, gdzieniegdzie na owy brąz zachodząc (płatkiem bądź listkiem).



I jeszcze nieco mniejsza skrzyneczka, która przeszła spoooro nim stała się oto taka.


Mocno przecierana, postarzana patyną oraz akrylami. Z przodu zaś przyozdobiona malutką kłódeczką, która stanowi jeden z wielu elementów z - hmmm, metalowego paska? - jaki udało mi się wypatrzeć i za grosze zakupić w second-handzie :)




niedziela, 1 września 2013

Tea time!

Z okazji lekko leniwej niedzieli, więcej obrazu niż słów... Tym razem będzie o herbaciarkach. O takiej jednej słodziutkiej i drugiej - nieco bardziej stonowanej. 
Vintage tea. Muszę przyznać, że bardzo mi przypadła ona do gustu i biję się sama ze sobą, bo z chęcią powrzucałabym do jej wnętrza herbatki, ale chciałabym też aby znalazła nowego właściciela. Jest to herbaciarka "z podziałką na trzy". Z zewnątrz - a jakże! - bejca dąb :) Wieczko zaś przyozdobione serwetką przylepioną na żelazko oraz metalową gałeczką. Miało nie być treści, ale muszę tu dodać, że z tymi gałeczkami jest nieco problemu... Są one bowiem z założenia tworzone z myślą, że człowiek weźmie je i przykręci do mebla (skandal!). Mają więc długie trzpienie i jeszcze dłuższe wkręty... Trzeba zatem nakombinować, poprzecinać śrubki albo poszukać części zamiennych, aby taka gałeczka nie wystawała w przód tak dalece, coby aż skrzynkę przeważała :D




A w środku? Duuuużo bieli oraz kilka akcentów z wieczka. Serwetką ozdobiłam przegródki. Wycięłam też jeden z napisów. 




Drugie pudełko to herbaciarka " z podziałką na cztery". Jest słodka niczym lukier pokrywający babeczkę z wieczka - zresztą pewnie wielu dobrze znaną. To taki eksperyment, mający na celu sprawdzenie czy poradzę sobie w starciu z krwiożerczym różem :O Chyba się udało, ale to w dużej mierze zasługa mojej siostry Beaty, która dzielnie pomagała mi w tym rękoczynie :)


Z wierzchu sporo białego akrylu oraz decoupage'u serwetkowego "na żelazko". 



Wnętrze zaś różowiutkie niczym nosek malutkiego bialutkiego kociaka... a dokładniej to jak zawartość tubki z farbą Marthy Stewart (nagrody z wyzwania wielkanocnego). Jeszcze tylko babeczka na środek i gotowe.


W tle rozbrzmiewa mi trójkowa audycja pana M. Kydryńskiego, zatem i Wam życzę udanej popołudniowej siesty!

niedziela, 11 sierpnia 2013

Wielka mucha w koronkach

Tematem niedzielnego przedpołudnia będzie pudełko "z podziałką na sześć", któremu postanowiłam nadać inne aniżeli kuchenne przeznaczenie. Aby nie popadać w schemat traktowania drewna, zaryzykowałam inną barwę. A właściwie jej brak, bo kolorem przewodnim stała się biel. Chciałam pomalować drewno białą bejcą, ale efekt jakoś tak średnio mi odpowiadał :( No i co tu zrobić? Zwłaszcza, że nie chciałam zatracić struktury drewna. Z pomocą przyszedł mi stan mego decou wyposażenia - a dokładniej pustka ziejąca z tubki z białą farbą akrylową... Hmm. Dostałam jakiś czas temu od Mamy słoik akrylu takiego, powiedzmy że przemysłowego. Nie do końca mi on odpowiadał, gdyż dość mocno się świecił i miał brzydką tendencję do złażenia np. ze szkła... Ale z braku laku... Efekt okazał się całkiem dobry, gdyż akryl ten - będąc rzadszy aniżeli farba ze sklepu dla plastyków - nawet po położeniu kilku warstw pozostawiał widoczny rysunek drewna.
Co do decou, to wiedziałam, co chcę dać na wieczko. Reszta miała wyjść w praniu. Serwetkę przyklejałam na żelazko, przy czym musiałam uzupełnić motyw, gdyż wieczko było dłuższe niż 1/4 serwetki. Po zalakierowaniu wzoru zaczęło się dumanie... Na szczęście było na podstawie czego dumać, gdyż w Kociej Wymiance, w parze której miałam Monikę z fiolety.blogspot.com, otrzymałam śliczne serwetki w czerniach i szarościach (o czym nieco niżej). Tylko czy dać je na dół czy pozostawić dół biały? Druga opcja zwyciężyła. A śliczna serwetka z imitująca czarną koronkę posłużyła mi do "wyłożenia" wnętrza i podziałek pudełka.





 A oto, ledwo z paczki wydobyta a już nadszarpnięta kocim zębem, zawartość prezentu, jaki otrzymałam od Moniki w ramach kociej wymianki organizowanej przez Agnieszkę z Piernikowych Wybryków. Pośród serwetek była właśnie ta, którą widać we wnętrzu pudełka. A poza tym... Ojejku, czegoż tam nie było! Herbatki i cukierki. Dla sieściuchów przysmaki. Fantastyczny filcowy naszyjnik. Brelot i etui na telefon. Trzy pary kolczyków. Koraliki. Bransoletka. I (jakże to miłe w przebrzydłej dobie maili i elektronicznych wydruków) własnoręcznie napisany list :)





A ja posłałam Monice słodkości oraz kawę do tychże. Witaminy oraz myszki dla Finlandii i Napoleona. Nieco przydasiów - serwetki do decou, drewniane serduszka oraz garść koralików z drewna, tajemniczego tworzywa oraz turkusów. No i zakładkę z moim ulubionym retro transferem :)