niedziela, 29 grudnia 2013

Zakładka retro na bis!

W dziale "Przegląd szuflady" powstaje długaśny wpis z prezentacją i uwagami na temat tego i owego, z czym miałam okazję dotychczas zmierzyć się. Na potrzeby jednego z mediów, postanowiłam stuningować pewną zakładkę.
Została ona wykonana z użyciem transferu ("kulanego"), decoupage'u serwetkowego, lakieru akrylowego kładzionego pędzlem o twardym włosiu, postarzania patyną w paście oraz farbami akrylowymi. Na tył zakładki pokrytej już niestety (a może i stedy) lakierem akrylowym położyłam jeszcze spękacz 2-składnikowy, wypełniając spękania złotą porporiną. Na wierzch pójdzie jeszcze, zabezpieczający porporinę, lakier jachtowy.




poniedziałek, 23 grudnia 2013

Pomiędzy ciastem a pierogami

Dużo, bardzo dużo pracy i bardzo mało czasu. Wszystko to sprawiło, że moje bombki wciąż tkwią na patyczkach pokryte jedynie białą emulsją w celu wyrównania powierzchni. Nie takie miałam plany, ale cóż - są rzeczy ważniejsze i czy mi się to podoba czy nie przyjemności należy odłożyć póki co na bok. Może w przerwie świątecznej - przerwie od pracy i od remontu, coś tam jeszcze pobombkuję. Teraz, gdy w lodówce mrozi się ciasto na plaśniaka, a na stole czeka farsz na pierogi, mogę jedynie pokazać takiego oto rękoczyna.


Styropianowa bombka pokryta toną emulsji i kilkakrotnie szlifowana. Pomalowana następnie akrylem i ozdobiona różami z serwetek. 

Bombka to niezmiernie niewdzięczny kształt. Trzeba bardzo uważać na krzywiznę, która przeszkadza w nakładaniu wzorów. Przy różach nie było aż takiego wielkiego problemu, gdyż można było wzór ponacinać wzdłuż kwiatów oraz liści, by następnie odpowiednio w kolejności przyklejać jedne na drugie. Styropian to też niewdzięczne tworzywo. Trafiłam (nie wiedząc co kupuję) na paskudne bombki z grubych kulek. Bardzo ciężko jest tą strukturę zakryć. Zdarzyło mi się też, przy innej bombce, ponownie wydobyć zaklajstrowaną emulsją strukturę, gdy podsuszałam bodajże lakier. Masakra. Parchata bombka, kto to widział?!

Ta tutaj nie jest szczególnie skomplikowana, ale chciałam zrobić coś stonowanego. Powiedzmy, bardziej eleganckiego niż przedobrzonego masą mediów. Dlatego też została jedynie pokryta lakierem akrylowym oraz krystalizującym-pękającym (Stemperia Finitura Cristallo), którego fantastycznie nie widać ;] Na wkręciołku zawiązałam dużą kokardę ozdobioną guzikiem pod kolor wstążki. I już :)
Czy się udało? Hmmm. Bombka była prezentem zamówionym przez mą Siostrę. Lekko pociągnięta jeszcze złotą konturówką została wręczona. I przyjęta :)
 



Spokojnych, leniwych, pogodnych Świąt!



sobota, 9 listopada 2013

Jesienne porządki i przemeblowania na blogu

Byłam święcie przekonana, że weekend ten będę dzielić pomiędzy prace na strychu, zmierzające ku jego ocieplenia a zachwycaniem się nowymi serwetkami i planowaniem np. decou-bombek. A tu taka lipa! Ślimak zwany Pocztą chyba zasnął w drodze z moją tak oczekiwaną paczką i tym samym muszę czekać (oby tylko!) do wtorku, aż się przebudzi z letargu i popędzi, pomknie ku mnie :)

Dlatego też pomyślałam sobie, że może - aby nie zaniedbywać bloga - tak tu trochę pomodernizuję. Może w ramach cyber-rozwijania się coś dodam. I tak oto powstał plan na galerię oraz dział-przybornik-testownik. Dziś słów kilka o tym drugim. Nieraz już trafiałam na blogi z postami-testami technik czy mediów i były to zawsze ciekawe wskazówki. Dlatego też pomyślałam, że popiszę co nieco o swoich poczynaniach z różnymi mediami, klejami, farbami. Tymi moimi ulubionymi oraz takimi, które akurat co nabyłam i dopiero co próbuję je okiełznać. Mam nadzieję, że przyda się to komuś. A z drugiej strony, może znajdą się i tacy, którzy podzielą się swoimi uwagami na dany temat.
A zatem ruszam do boju! Pogoda brzydka, więc sprzyja siedzeniu na ciepłej kanapie. Z pachnącą herbatą w garści. Komputerem na kolanach. 

I z futrzanym piecykiem u boku. 


Paczka z niespodziewaną zawartością!

Zbyt często powtarzam sobie w duchu, że ja po prostu jestem predestynowana do przegrywania wszelakich rozdawajek. Zawsze ten sam scenariusz: oho! dziś termin losowania, zobaczmy jakie są wyniki... losowanie losowanie losowanie i zwycięzcą jest... oczywiście, każdy z listy tylko nie ja. Ok. To ja sobie może zjem czekoladkę na osłodę tej goryczy :D  
Jednak, od czasu do czasu siła wyższa przymknie oko na ten stan. A wtedy udaje mi się trafić na wspaniałe osoby, które obdarowują mnie nagrodą-niespodzianką. I muszę przyznać, że te niespodziewajki są zawsze przesympatyczne. Zawsze mile zaskakują. 

A ta ostatnia, jaka trafiła do mych rąk wczoraj, od  Wioletty z Moje papierowe hobby wprawiła mnie w totalne zdziwienie. Kurcze, czy aby Wioletta nie pomyliła się i nie posłała mi głównej nagrody ze swojego Candy?!
Bo oto, co znalazłam w paczuszce:





Po prostu cuda! Dziękuję serdecznie, Wioletto i - jak już pisałam Tobie - obiecuję twórczo je wykorzystać. Dzięki takim przydasiom mogę bowiem rozpocząć swoją małą przygodę z nowymi technikami rękodzieła :)

niedziela, 13 października 2013

Dla nastroju w te pochmurne, chłodne wieczory...

Jak zapewne wspominałam, mam trzy koty. Dużego puchatego, arystokratycznego Chajjota oraz dwie takie wzięte z podwórka, kochane kocie łachudry - Misię i Biszkopta. Dziś będzie słów parę o tym ostatnim. Biszkopt najprawdopodobniej w poprzednim wcieleniu był koparką. Jego specjalnością bowiem jest rycie w poszukiwaniu (niestety) kretów, norników i innych ziemnych stworzeń... Jest też naturalnym barometrem, by nie rzec, że jest po prostu kocim meteobatom. Jeśli Biszkopt sam wpada do domu, tratując wszystko i wszystkich, kogo napotka na drodze - to znak, że będzie bida w pogodzie. A jeśli przesypia noc w domu i ciężko obudzić go na śniadanie (!) to bida będzie trwać chyba wieki :) 
Dziś ewidentnie nie jest pogoda przyjazna ludziom ani sierściuchom. A oto i dowód: niedziela godzina 11.30: bida w pogodzie na całego, do potęgi trzeciej :(


Jak widać, koty nie przewidziały dla mnie miejscówki na łóżku, dlatego też posiedzę sobie - a co tam! - przy komputerze i ponadrabiam zaległości. Sporo już czasu temu zakupiłam takie drewniane, płaskie a kwadratowe świeczniki. Pamiętają one jeszcze okres wakacji, bo zdobione były przeze mnie oraz mą siostrę na pamiętną porażkową Wystawę Kotów. Nie ma co jednak biadolić, bo co by nie mówić o tym co było potem, to przynajmniej pobawiłyśmy się razem w decoupage serwetkowy metodą "na żelazko". Kurcze, może z dwie koszule tym żelazkiem wyprasowałam, za to serwetek - łohoho!

Pierwsza para - jesienna, która to note bene powędrowała niedawno do Anny (o czym w poście poniżej).


Druga - krem pachnący wanilią :)


Trzecia para - róże pachnące czekoladą :)


Pogody ducha wszystkim, na tą dzisiejszą niepogodę! I do zobaczenia...

Jesienna Wymianka - podsumowanie

Z przerażeniem spoglądam na datę ostatniego wpisu i wcale nie jest mi mniej źle z tym, gdy pomyślę, że rzeczywiście nie miałam czasu ani tworzyć ani pisać. Jesień przyniosła mi masę pracy i szczerze marzę o weekendzie, kiedy będę znów mogła rozsypać na pół dywanu serwetki, guziki, papiery i porobić coś fajnego. Nawet nie mam siły, aby na spokojnie usiąść i wydać parę złotówek na jakieś fajne cuda do decou, zamawiając przez internet czy to świąteczne wzory, czy media. A przecież już niemal połowa października, człowieczek się nie obejrzy i będzie trzeba ozdoby świąteczne wieszać na choince :) A ozdoby wciąż w  proszku!
Tymczasem jakiś czas temu zakończyła się wymianka organizowana przez Kingę na http://dekupagekinii.blogspot.com/. Moją wymiankową koleżanką była Ania ze Szczecina, pisząca na http://handmade-anko.blogspot.com/. To już druga zabawa, w której biorę udział i muszę przyznać, że najwięcej frajdy przynosi obdarowywanie się z osobą, która tworzy inne aniżeli my sami rzeczy. Tym razem były to uda z włóczki, tasiemek, koralików. Super!
Prezenty od Ani otrzymałam oczywiście pięknie opakowane, jednak paczkę odebrałam w drodze do pracy, zatem rozpakowałam ją tam i nim dojechałam do domu i zrobiłam zdjęcia całości to już całości nie było, bo słodkości niestety wodziły nadto na pokuszenie. Oto zatem to, co ocalało :D

W paczce znajdowały się herbatki, kawa i pożarta przeze mnie na dzień dobry czekoladka oraz ręcznie wykonane różyczki i utrzymane w ciepłej, jesiennej tonacji wełniana torebka, listek oraz fantastyczny naszyjnik.

Ponadto, tasiemka (wstążka) i przydasie decou - serwetki oraz...


... delikatny papier ryżowy w aniołki, który nie omieszkam wykorzystać w najbliższym okresie, podczas prac nad ozdobami świątecznymi :)


Moja paczuszka natomiast prezentowała się tak:


Garść słodkości oraz rozgrzewających polepszaczy humoru a także nieco przydasiów, które starałam się dobrać pod to, czym zajmuje się Anna. Posłałam zatem koronkę, wstążki, koraliki i takie metalowe cudaki o wielorakim zastosowaniu (w tym kłódkę w kształcie serducha i kluczyk)... Nie mogło zabraknąć czegoś mojego o tematyce jesiennej - mojej wymiankowej koleżance podarowałam dwa świeczniki zdobione decoupage'em serwetkowym zaopatrzone w pachnące czekoladą świeczki. Mam nadzieję, że będą Ci, Aniu umilać jesienne wieczory :) 




środa, 18 września 2013

Sowa na szczególne zamówienie...

Niedawno otrzymałam moje pierwsze zamówienie na konkretną rzecz o konkretnej tematyce. Miała to być skrzyneczka z motywem sowy... Sowa została wybrana, reszta pozostała w moich rękach :) Chyba jeszcze zostało uzgodnione, ku mej wielkiej radości, iż ciepły brąz na drewnie będzie tu jak najbardziej na miejscu :)


Obrazek - wydruk lekko wydarłam, a krawędzie przybrudziłam patyną w paście. Namoczyłam i przykleiłam. Po wstępnym zabezpieczeniu powierzchni lakierem podcieniowałam raz jeszcze co poniektóre krawędzie.



Obrazem wielokrotnie pokryłam lakierem. Używając pędzla o twardym włosiu, aby uzyskać fakturę z drobną kratką.


Skrzynka otrzymała dekoracyjną metalową gałkę. Było z nią nieco zabawy. Jest to bowiem klamka z przeznaczeniem iście użytkowym. Opcja taka nie miała szans bytu, gdyż przykręcona wprost do wieczka odstawała by od niego niemiłosiernie. Z pomocą przyszła wkrętarka i zestaw wierteł. I tak, krok po kroku wiertło po wiertle powiększałam otwór, prosząc Opatrzność, coby mi wieczko nie pękło. W końcu dziura była na tyle duża, iż można było wetknąć w nią trzpień gałki i bez obaw tak już ją pozostawić.


Wnętrze. Miało być coś na wieczku. Ale ostatecznie przylepiłam serwetkę na niemal wszystkie wewnętrzne powierzchnie. Muszę przyznać, że jestem z siebie niemal 100%-towo zadowolona, gdyż wyszło to fantastycznie. Nie mam na myśli doboru, bo to już kwestia gustu, ale technicznie - serwetkę kładło się bardzo sprawnie, bez zmarszczek.



Mam nadzieję, że obdarowanej skrzyneczka przypadła do gustu :)

rozdanie u Atoma i Antka - dwa koty rozdają...dwa vintage koty!

Koty, jak ten tu oto już zagościły na mojej stronie. Dziś jednak okazja jest szczególna, gdyż biorę udział w boju o naszyjnik z limitowanej kolekcji Rosiny Wachtmeiser, który to jest nagrodą w rozdawajce na blogu u Atoma i Antka. Trzymajcie mocno kciuki, bo moje dotychczasowe próby wygrania czegokolwiek w Candy wskazują jednoznacznie, iż szanse są marne :D



piątek, 13 września 2013

Serducha! Na różano - na romantycznie - na wisząco...

Dziś króciutkie rozwinięcie ostatniego zdjęcia z ostatniego posta. Takie oto zawieszki drewniane... Składające się z serc dwóch rozmiarów (6 cm i 10 cm) oraz drewnianych korali pomiędzy. Serducha ozdobione są motywami serwetkowymi, zalakierowane oraz wyperełkowane (przez Beatę). Koraliki zatapowałam farbą akrylową. W roli sznureczków fantastycznie sprawdziły się frędzle ze sznurkowych firanek, jakie dostałam od Siostry, a które to musiałam dociąć na wysokość pokoju :)


czwartek, 5 września 2013

Koty!

I to nie byle jakie koty. Bo samej Rosiny Wachtmeister. Prezentując to oto pudełko będę chciała udowodnić, że znam też inne barwy bejcy aniżeli dąb. Paleta kolorów występujących na pracach pani Rosiny zaowocowała skrzynką w podkreślających je czerni z zewnątrz oraz dopełniających czerwieniach, pomarańczach i żółciach wewnątrz. Na wieczko powędrowała serwetka "We want to be together". Dla rozbicia czerni tłem z kociego obrazu ozdobiłam też jego boki.


No i wnętrze. Tu wieczko otrzymało serwetkę "Red cheek". Dół zaś - niczym zachodzące jesienne słońce - mieni się ciepłą czerwienią, odcieniami pomarańczy i lekkimi płomykami zółtego.


A na koniec test pojemności i zapowiedź kolejnej małej prezentacji :)