Mam remont. Taki straszny. Co pochłania przestrzeń, zmuszając ją do zagęszczania się w kartonach. Co pochłania czas, siły i chęć do zrobienia czegoś więcej aniżeli kolacji wieczorem, czy ocieplenia ściany w weekend. Ale mam już kawałek przestrzeni, gdzie stoi stół i regał, który podarowała mi Mama. Szuflady powoli zapełniają się słoiczkami, szablonami, pędzlami... Idzie ku lepszemu! No i mam urlop :] I tak mnie naszło, i mam nadzieję, że już szybko nie opuści. A że szczęście mi sprzyja, bo znalazłam (!) kabel do ładowarki od aparatu foto, mogę wrócić do decou i dzielenia się wynikami tego romansu z Wami :)
Plan jest ambitny, gdyż: mam herbaciarkę w stanie gotowym na kreację-kombinację, silikonową foremkę do gipsowych odlewów, gips budowlany oraz patyny. Będzie zatem dużo nauki i opanowywania mediów :]
Jak tylko naładuję aparat, to podzielę się wrażeniami...
A póki co, zapraszam do mojej Szuflady, gdzie pojawiło co nieco o tym, czemu już czoło stawiłam.
PS. Znalazłam ładowarkę, ale zgubiłam kabel od aparatu i nie mogę przerzucić zdjęć :] Królestwo za perfekcyjną panią domu, która ogarnie mój chaos!
(na szczęście, o ile nie zapomnę, postaram się pożyczyć kabelek od Mamy...).
A póki co, zapraszam do mojej Szuflady, gdzie pojawiło co nieco o tym, czemu już czoło stawiłam.
PS. Znalazłam ładowarkę, ale zgubiłam kabel od aparatu i nie mogę przerzucić zdjęć :] Królestwo za perfekcyjną panią domu, która ogarnie mój chaos!
(na szczęście, o ile nie zapomnę, postaram się pożyczyć kabelek od Mamy...).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz