To straszne, gdy wrogiem nie jest czas ot tak po prostu, którego brakuje na zrobienie, hmm... wszystiego, lecz niejako pewien rodzaj czasu, jaki mamy do dyspozycji. Obecnie dostępny jest niezmiernie irytujący - przed pracą: ciemno; po pracy: ciemno... I jak tu zrobić zdjęcie?! :)
Albo znów - wystarczy moment nieuwagi i mija ta krótka chwila zwana weekendem. Wiem, marudzę, ale właśnie nie zdążyłam przez to wszystko z terminem jednego z wyzwań :(
Dlatego swą uwagę w całości skupiam na tym oto wyzwaniu retro, organizowanym przez Retro Kraft Shop.
A do udziału zgłaszam to oto maleństwo:
Maleństwo pociągnięte dębową bejcą. Z motywem serwetkowym nie wieczku. Wykończone spękaczem dwuskładnikowym, złotą porporiną i zabezpieczone lakierem jachtowym. Nie do końca odpowiada mi ten efekt "na wysoki połysk", ale nie mam jeszcze pomysłu na to, czym innym by móc zabezpieczać porporinę...
Pedełeczko dostało jeszcze mały dekor oraz proporcjonalne do swej wielkości małe nóżki zrobione ze złotych koralików.
Wnętrze pomalowałam na biało. Wieczko dostało jeszcze lekki błękit na podkładzie ze spękacza jednoskładnikowego oraz motyw serwetkowy.
Z konkurencją Wyzwania szans nie mam, ale co tam :) Grunt, że udało mi się zmobilizować do posta. Bo niestety aura pogodowo-remontowa nie napawa energią do decou. Ale wierzę w to, że jest to już ostatnia taka kiepska jesień. I następnej będzie już i porządek, i ciepełko :)
Piękna szkatułka:)) NA pewno dobrze sobie poradzi w wyzwaniu:)
OdpowiedzUsuń