Ja to chyba jestem od tej bejcy dębowej uzależniona... Może za dużo jej się już nawdychałam, ale po prostu uwielbiam ten ciepły odcień brązu (choć muszę przyznać, że intryguje mnie ostatnio kupiony impregnat do drewna w kolorze "Venge"... ale kosmiczna jego cena sprawia, że z ciężkim sercem maluję nim deski tarasu, więc nawet mowy nie ma o podprowadzeniu paru mililitrów w celach niedorzecznych :) Wracając do tematu: oto dwie skrzyneczki z motywami z jednej takiej ślicznej serwetki (z czterema różnymi kwiatami...). Potraktowane zostały dość klasycznie - wtopione w białe tło obwiedzione ciepłym brązem, gdzieniegdzie na owy brąz zachodząc (płatkiem bądź listkiem).
I jeszcze nieco mniejsza skrzyneczka, która przeszła spoooro nim stała się oto taka.
Mocno przecierana, postarzana patyną oraz akrylami. Z przodu zaś przyozdobiona malutką kłódeczką, która stanowi jeden z wielu elementów z - hmmm, metalowego paska? - jaki udało mi się wypatrzeć i za grosze zakupić w second-handzie :)
Piękne. Podobają mi się środki. Sama nie potrafię wkleić w środek całej serwetki-wszystko się marszczy i rwie. Może zdradzisz jak to robisz?
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za miłe słowa. Z tymi środkami to zawsze jest trochę zachodu. Co zauważyłam - co sprawdziło się nieźle przy wczoraj robionym pudełku - po pierwsze: dobrze jeśli serwetka jest ciut mniejsza niż jej docelowe miejsce :) choćby o ten 1 mm... Po drugie - co do samego wklejania to ja staram się zacząć od jednego boku, przyklejając serwetkę po całej długości ALE cały czas trzymając resztę lekko w powietrzu. I tak maźnięcie po maźnięciu przesuwam się ku drugiej ściance... Poza tym znaczenie ma i pędzel, i klej... Póki co moim faworytem jest Kon-i-nooh. Jest świetny (za to kilka prac oraz pędzli zmarnowałam na kleju firmy Renesans...).
UsuńPiękne :) w takim stylu vintage :) bardzo mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://corale-art.blogspot.com/
śliczna:)
OdpowiedzUsuńPs. proszę napisz mi Twój adres do wymianki jesiennej
nerwusia@wp.pl